W przeważającej liczbie państw Europy liczba zgonów jest w stałym trendzie wzrostowym, co jest związane ze strukturą demograficzną. Eksperci Państwowego Instytutu Ekonomicznego porównali oczekiwaną liczbą zgonów, wykorzystując dane nt. średniej liczby zgonów z lat poprzednich. Zgodnie z tą metodologią, liczba zgonów podczas fali koronawirusa w Europie (9 marca-24 maja) była o 15 proc. (137 tys.) wyższa niż należałoby oczekiwać.
Najwyższą nadmierną śmiertelność, zanotowano w Hiszpanii (46 tys., +56 proc.) oraz we Włoszech (45 tys., +39 proc.). W tych krajach Europy stwierdzono do tej pory największą skumulowaną liczbę przypadków koronawirusa. Wysokie przyrosty śmiertelności odnotowano także w Belgii (+39 proc.), Holandii (+28 proc.), Szwecji (27 proc.) i we Francji (+19 proc.).
W siedmiu z analizowanych krajów (Bułgaria, Islandia, Łotwa,Węgry, Słowacja, Polska, Czechy) zaobserwowano mniej zgonów niż w predykcji. Większość z siedmiu wyżej wymienionych krajów była w grupie ostatnich, w których pojawił się koronawirus. Zastosowany lockdown i środki zapobiegawcze wprowadzone we wczesnym etapie rozwoju epidemii przyczyniły się do zmniejszenia śmiertelności. Lockdown determinuje także mniejszy odsetek zgonów w innych obszarach (mniej wypadków, odwołane operacje, czystsze powietrze).
Możliwe jest zatem – uważają analitycy PIE – że w krajach tych ujemny wpływ lockdownu na liczbę zgonów przewyższył dodatni wpływ epidemii i w efekcie zanotowano w nich niższą liczbę zgonów niż należałoby oczekiwać w normalnej sytuacji.