Wykryte przypadki pochodzą z woj. mazowieckiego (1188), małopolskiego (1137), śląskiego (520), wielkopolskiego (508), łódzkiego (405), kujawsko-pomorskiego (356), pomorskiego (344), podkarpackiego (319), dolnośląskiego (315), lubelskiego (256), świętokrzyskiego (255), opolskiego (233), warmińsko-mazurskiego (196), zachodniopomorskiego (175), podlaskiego (174), lubuskiego (145). Liczba zakażonych koronawirusem w Polsce przekroczyła 140 tys., a liczba osób zmarłych 3 tys. Obecnie z powodu zachorowania na COVID-19 w szpitalach przebywają 6084 osoby. 467 z nich korzysta z respiratorów.
W ciągu ostatniej doby wykonano ponad 43,8 tys. testów, z czego ponad 16 tys. zlecili lekarze POZ. Łącznie od wcześnia, kiedy lekarze POZ otrzymali możliwość kierowania pacjentów na testy, przebadano 106 181 pacjentów. Ogółem przebadano ponad 3,6 miliona osób.
Rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział, że – zmierzamy w kierunku ogłoszenia ponad stu powiatów jako stref czerwonych; będzie wśród nich dość dużo miast. Według najnowszych danych w Warszawie zanotowano ostatniej doby 720 nowych zakażeń; w Krakowie było ich 499, w Łodzi 148, w Poznaniu 116, Gdańsku 73, Szczecinie 55, Rzeszowie 47 a w Katowicach 29. Zdaniem rzecznika resortu zdrowia „codziennie potwierdza się teza, że duże miasta rzutują na dobowe wyniki. Dlatego tak ważne jest, by w przestrzeni miejskiej na dworze stosować zasady dystansu społecznego i nosić maseczki”. W środę prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował, że miasto jest gotowe na wejście do czerwonej strefy.
Druga fala pandemii COVID-19 rozwija się w Europie, gdzie liczba dziennych zachorowań przekracza tą notowaną w USA lub Indiach. We Francji oczekuje się, że prezydent Macron ogłosi surowsze środki mające na celu powstrzymanie epidemii podczas przemówienia w środę wieczorem. W Czechach zamknięte zostaną szkoły, puby i restauracje. Nie będzie wolno gromadzić się po więcej niż 6 osób. Jeszcze wcześniej Czesi, podobnie jak Słowacy, wprowadzili stan wyjątkowy. Bary zamykają także Holendrzy. Włosi natomiast ograniczyli ich godziny pracy i ilość odwiedzających.
