Do udziału w nawiązaniu stosunków dyplomatycznych zaproszono setki osób, a symboliczny uścisk dłoni między przedstawicielami Arabów a Netanjahu nie jest wykluczony, powiedział urzędnik Białego Domu.
Dla Bliskiego Wschodu umowy nazwane „Porozumieniami Abrahama” oznaczają wyraźną zmianę w istniejącym od dziesięcioleci status quo, w którym kraje arabskie próbowały utrzymać jedność przeciwko Izraelowi w kwestii stosunku do Palestyńczyków.
– To nie jest układ pokojowy, to normalizacja więzi – powiedział korespondent FRANCE 24 w Jerozolimie, Irris Makler. To posunięcie jest naprawdę znaczące, dodała, „ale nie ma takiej samej wagi, jak układ pokojowy z Egiptem i Jordanią, ponieważ byli oni wrogami, z którymi Izrael prowadził wojnę”.
Wielu wieloletnich obserwatorów z Bliskiego Wschodu wyraziło wątpliwości co do skutków umów i krytykują je ze względu na pominięcie kwestii palestyńskiej. Jednak nawet najostrzejsi krytycy przyznali, że nawiązanie stosunków dyplomatycznych między dwoma państwami arabskimi a Izraelem może zapoczątkować poważną zmianę w regionie. Szczególnie jeśli inne narody arabskie, zwłaszcza Arabia Saudyjska, pójdą w ich ślady.
Przywódcy palestyńscy w niedzielę wezwali do demonstracji na terytoriach okupowanych i przed ambasadami Stanów Zjednoczonych, Izraela, Bahrajnu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, aby zaprotestować przeciwko temu, co nazywali „haniebnymi porozumieniami”.
Wszystkie cztery kraje świętujące we wtorek w Białym Domu łączy wspólna wrogość wobec Iranu. Zjednoczone Emiraty Arabskie wykorzystują negocjacje jako część swojej kampanii, aby wywrzeć presję na Waszyngton, celem przezwyciężenia izraelskich zastrzeżeń i zawarcia transakcji na sprzedaż samolotu bojowego F-35.
Szczegóły dotyczące „Porozumień Abrahama” pozostają pobieżne, a dokumenty nie zostały jeszcze opublikowane.