Lawinowo rośnie na Śląsku liczba górników zarażonych COVID-19. Niestety, będzie ich coraz więcej, bo ktoś prawie dwa miesiące temu zbagatelizował zagrożenie, zaniedbał ochronę epidemiologiczną lub miał nadzieję, że „górnika wirus nie złapie”. Czy Śląsk będzie „polskim Wuhan”? – pisze Tomasz Szymborski.
Szymborski ujawnia treść opracowania JSW S.A. przekazanej Głównemu Instytutowi Górnictwa „Oceny oddziaływania i trwałości koronawirusa SARS-CoV‑2 w wyrobiskach podziemnych oraz ogólnych zasad postępowania w ruchu zakładu górniczego, w przypadku stwierdzenia podejrzenia zarażeniem korona wirusem”.
„Jeżeli w atmosferze kopalnianej ktoś „kichnie”, to ten aerozol nie jest rozprzestrzeniany na całą przestrzeń (kubaturę) wyrobisk podziemnych, tylko ten aerozol pozostaje w miejscu „kichnięcia” lub w jego najbliższym otoczeniu”.
„Możliwość zarażenia każdego pracownika zatrudnionego pod ziemią, w każdym podziemnym zakładzie górniczym, nie jest większa niż pracowników przebywających na powierzchni, pracowników zatrudnionych w innych branżach, czy też każdego innego mieszkańca Rzeczypospolitej Polskiej” – mówi ekspertyza cytowana przez Szymborskiego. Dyrektor GIG prof. Stanisław Prusek w uzupełnieniu informacji przekazanych przez autora opinii, zaznaczył, że „istotny wniosek opinii GIG stwierdza, iż nie zachodzi konieczność dezynfekcji całego rejonu kopalni, w którym przebywała osoba, co do której istnieje podejrzenie zarażenia koronawirusem. Oczywiście, w takim przypadku niezbędna jest dezynfekcja środków transportu, którymi taka osoba się poruszała, tym nie mniej nie wymaga dezynfekcji cały obszar kopalni”.
„Nie mieści się w głowie średnio inteligentnego człowieka, że autor opinii nie przewidział, iż w kopalni górnicy nie zachowują zalecanego „dystansu społecznego”, jadąc do pracy na dół „szolą”, przebierając się w łaźni, jadąc kolejką na przodek. ramię w ramię. Pocąc się i ocierając w ścisku o siebie. To niemożliwe”.
„Każdy, kto choć raz widział obrazki z górniczego przodka, wie że „dystans społeczny na dole” fikcja. Czego się obawiano? Wstrzymania wydobycia? Zwały są pełne węgla. Społecznego niezadowolenia? Wątpliwe. W końcu i tak kilka kopalni musiało wstrzymać lub ograniczyć wydobycie z powodu epidemii (…). Opinia prezentuje typowe „myślenie życzeniowe” w stylu „górnika wirus nie złapie” – konstatuje Szymborski.