Cywilizacja nam się zadławiła – twierdzi prof. Zybertowicz

Podziel się
Twitter
Email
Drukuj
Niektóre instytucje, które powinny się zajmować wychwytywaniem tych zagrożeń, nieświadomie same się przyczyniły do ich mnożenia – twierdzi prof. Andrzej Zybertowicz.

Nauka, wspomagana przez technikę, powinna rozpoznawać zagrożenia dla ludzi. Ale wygląda na to, że naukowcy wspierający ciągłe strumienie innowacji i informacji (bo nie zawsze wiedzy) sami zwiększyli przeciążenie informacyjne, którego ofiarą padamy wszyscy. Liczba komunikatów, która do nas dociera każdego dnia, sprawia, że tracimy zdolność do właściwej oceny tego, co w terminologii wojskowej określa się mianem świadomości sytuacyjnej – mówi prof. Andrzej Zybertowicz w Polska The Times w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

Prof. Zybertowicz twierdzi, że obecną panikę wytworzył wirus, którego natury nie rozumiemy. „Wirusolodzy i epidemiolodzy mają często rozbieżne opinie. A ekonomiści za chwilę zaproponują rozbieżne rady wyprowadzania gospodarek na ścieżkę wzrostu. Eksperci nie umieją bliżej wyjaśnić, jak przyrodnicze wymiary pandemii kompleksowo współgrają ze zjawiskami psychicznymi i społecznymi”.

Idee fixe rozmówcy Agatona Kozińskiego to  moratorium technologiczne, które spowolniając rozwój, dałoby nam wszystkim czas do namysłu. „Mniej innowacyjnych pomysłów, więcej namysłu nad kwestiami fundamentalnymi” – proponuje prof. Zybertowicz. „Mam nadzieję, że najważniejsze elity świata polityczne i biznesowe wyciągną z tego kryzysu jeden prosty wniosek. Przekonają się czarno na białym, że architektura świata jest o wiele bardziej skomplikowana niż do tej pory się wydawało. Że w coraz mniejszym stopniu panujemy nad dziełami „naszych” technologii (w cudzysłowie, bo one są coraz bardziej „swoje”, autonomiczne). To sprawi, że zaczną na rzeczywistość patrzeć z większą pokorą (…). Może ten kryzys sprawi, że politycy na Zachodzie przypomną sobie trochę zapomniane pojęcie „równowaga sił” (Chińczycy wolą sięgać po pojęcie „harmonii”). Gdyby uzyskano coś w rodzaju globalnego konsensu, to zakładam, że świat mógłby dość szybko zacząć stawać na nogi, stabilizować się po obecnym załamaniu. Ale jeśli nie uda się wprowadzić metaforyki pokory jako wiodącej, to wtedy wejdziemy w fazę konwulsji”.

Zdaniem prof. Zybertowicza kluczowe będzie tempo wychodzenia z kryzysu. Ważne będzie także to, jakimi metodami uda się tego dokonać. Państwo, które skutecznie zastosuje u siebie jakiś wzorzec rozwiązań, stanie się punktem odniesienia dla innych.

Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.

Warto przeczytać