– Rosja rozważa możliwość inwazji na Ukrainę, a najgorszym scenariuszem może być zniszczenie architektury bezpieczeństwa w Europie – powiedział w rozmowie z portalem RBK-Ukraina szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba.
Jak poinformował Kułeba, Rosja rozlokowała liczne grupy wojskowe w regionach w pobliżu granicy państwowej Ukrainy. W ich skład wchodzą czołgi, artyleria oraz siły powietrzne i morskie. Grupa liczy ponad 40 batalionowych grup taktycznych, w skład których wchodzi 115 tys. wojskowych.
Kreml oświadczył w środę, że nie może załagodzić napięcia wycofując wojska skoncentrowane przy granicy z Ukrainą ze względu na obecność dużej liczby wojsk ukraińskich w jej pobliżu. Ukraina szuka wsparcia w NATO. W środę szef ukraińskiej dyplomacji zapowiedział, że wezwie Sojusz do przygotowania sankcji gospodarczych na Rosję, aby przeciwdziałać możliwości ataku na kraj. Kułeba ma zwrócić się z prośbą o nałożenie sankcji w czwartek podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO w Łotwie.
– Będziemy wzywać sojuszników do przyłączenia się do Ukrainy w przygotowaniu pakietu odstraszającego [Rosję] – powiedział Kułeba.
Podczas gdy Ukraina prosi NATO o ukaranie Rosji, podobne kroki wobec Białorusi podjmuje UE. Ambasadorowie państw członkowskich UE przyjęli w środę sankcje wobec Białorusi, które obejmą osoby i podmioty odpowiedzialne za kryzys migracyjny. Na liście sankcyjnej mają znaleźć się linie lotnicze Belavia.
W odpowiedzi na nałożenie sankcji oraz uprawomocnienie się polskiej ustawy o ochronie granic, Aleksander Łukaszenko grozi zawieszeniem przepływu gazu, który biegnie z Rosji do zachodniej Europy przez Białoruś. Jak przekazał Łukaszenko, kraj nie godzi się aby Polska zamknęła swoją granicę z Białorusią. Polska uważa jednak, że ograniczenia przemieszczania się w okolicach granicy są konieczne. W środę szef MON Mariusz Błaszczak wezwał białoruskiego ministra obrony, aby wyjaśnić strzały białoruskich służb, które uszkodziły światła ustawione przez polskich żołnierzy pod Terespolem.