Przystań Medyczna

Spotykając się z potrzebującymi tam, gdzie oni przebywają, mamy szeroką wiedzę o ich potrzebach

Podziel się
Twitter
Email
Drukuj
Nasza Fundacja pracuje bardzo szeroko, starając się medycznie zaopatrzyć jak największą ilość ludzi pozostających w kryzysie bezdomności – pisze Maria Maciaszek, założycielka i Prezes Zarządu Fundacji Przystań Medyczna.

Zanim w 2017 roku powstała Fundacja Przystań Medyczna, pracowałam jako lekarz osób w kryzysie bezdomności w ramach Stowarzyszenia Lekarzy Nadziei przy ul. Olszańskiej, a następnie w przychodni przy ul. Smoleńsk w siedzibie Dzieła Pomocy Ojca Pio w Krakowie. Ponieważ Stowarzyszenie Lekarzy Nadziei, jako organizacja, nie bardzo chciało wyjść do potrzebujących na ulicę, a przyjmować ich stacjonarnie, razem z kilkunastoma koleżankami i kolegami postanowiliśmy założyć własną fundację, która będzie to robić.

Zauważyliśmy, że nie wszystkie osoby są w stanie przyjść do przychodni czy też w ogóle chcieć zrobić coś ze sobą. Uznaliśmy, że bierne czekanie na nich nie ma sensu, trzeba ich odszukać i pomóc tam, gdzie przebywają. Drugim naszym założeniem, misją, było to, by włączyć do akcji pomagania jak najwięcej osób z kręgu medyków, młodych medyków, by oddolnie budować świadomość wśród przyszłych lekarzy, pielęgniarek i ratowników o tym, kim jest osoba w kryzysie bezdomności. Chcieliśmy trochę odczarować niechęć do tych ludzi, która w środowiskach medycznych jest dość rozprzestrzeniona.

Robimy to wszystko już 7 lat, jednocześnie poprawiając i przeorganizowując naszą Fundację, by kontynuować tę misję jak najsprawniej i jak najskuteczniej. Aktualnie znowu przeorganizowujemy naszą pracę, by zagospodarować nowych wolontariuszy, których wyjątkowo dużo dołączyło do nas w ostatnich dwóch latach. W tym momencie współpracuje z nami około 120 wolontariuszy i są to młodzi lekarze, pielęgniarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni a także studenci kierunków medycznych. W swoich szeregach mamy też osobo zawodowo nie związane z medycyną. Gdy po roku współpracy z naszą Fundacją i osobami w kryzysie bezdomności pytamy Wolontariuszy, co im dał ten czas, odpowiadają, że była to dla nich lekcja dojrzewania poznania swojej wrażliwości, wreszcie zdobycia pokory wobec swojego zawodu i przyszłej pracy. Myślę, że to bardzo pozytywny feedback.

Nasza Fundacja pracuje bardzo szeroko, starając się medycznie zaopatrzyć jak największą ilość ludzi pozostających w kryzysie bezdomności. Jak szacujemy, obecnie mamy pod opieką 600-700 osób, choć liczba ta zmienia się w zależności od pory roku. Z racji działających w Krakowie przytulisk dla bezdomnych, przed zimą tych ludzi napływa więcej. Jeżeli chodzi o skalę zachorowalności, to myślę, że 100 procent z nich jest na coś chorych.

Dużym problemem, jeżeli chodzi o pracę z osobami z bezdomnością, są przewlekłe rany. Olbrzymie, niegojące się, wymagające specjalistycznych opatrunków. To bardzo kosztowne rzeczy, nasza Fundacja stara się je zapewniać. Ponadto wysyłamy naszych wolontariuszy na szkolenia, mamy też własny system szkolenia wewnętrznego dla wszystkich, którzy do nas dołączają. Oczywiste jest, że nie wszyscy z nich mieli wcześniej możliwość doświadczenia pracy z ranami, więc staramy już na starcie przygotować ich do profesjonalnego niesienia pomocy tym ludziom.

Warto mieć na uwadze, że rany przewlekłe to nie tylko opatrunek, ale też pożywienie. Bez tego komponentu praktycznie nie da się wyleczyć rany. Niestety, jeżeli chodzi o odżywianie osób bezdomnych, to są skazani na to, co dostają, a dostają najczęściej coś, czego nie powinni jeść, czyli głownie węglowodany (pieczywo, słodycze itp.). Taka dieta psuje nasze leczenie i niweczy podejmowane wysiłki. Dodatkowo, wiele z tych osób pali albo nadużywa alkoholu i jest to kolejny ważny problem, z którym się mierzymy. Nasi Wolontariusze nie zajmują się więc tylko doraźną pomocą medyczną, ale muszą też podnosić motywację do zmiany wśród tych osób. Obecnie staramy się budować zespół psychologiczno- psychiatryczny, który bardziej kompleksowo popatrzy na potrzeby tych ludzi i będzie niósł pomoc w obszarze psychiki.

Można przecież w nieskończoność zmieniać im opatrunki, ale to nic nie da, jeżeli nie zmotywują się do kompleksowej zmiany swojego stylu życia. Nasi Wolontariusze identyfikują potrzeby tych ludzi, w miarę możliwości dostarczają im np. odżywki pomagają w wykupie leków. Bardzo nam zależy na tym, by kompleksowo, we współpracy z innymi krakowskimi organizacjami niosącymi pomoc potrzebującym wypracować standardy żywienia tych ludzi, żeby jedzenie wspierało proces leczenia a nie niweczyło go. Przydałby się może stworzyć zespół zajmujący się edukowaniem tych ludzi, choćby w przytuliskach dla bezdomnych. Nie ma oczywiście pewności, że takie pogadanki coś by dały, ale uważam, że powinno się tego spróbować. Dużym wyzwaniem dla nas jest włączenie osób w kryzysie bezdomności do systemu opieki zdrowotnej, by można było zaopatrzyć inne ich dolegliwości. Wielu z nich cierpi na choroby metaboliczne wymagające diagnostyki i systematycznego, długotrwałego leczenia. Choć przez lata działania wypracowaliśmy w miarę efektywne sposoby współpracy w tym zakresie z MOPS, to jednak bardzo potrzebne są tutaj systemowe działania państwa. Jako lekarz pierwszego kontaktu obejmuję tych ludzi opieką, wypisuję recepty, ale często wyzwaniem dla Fundacji jest ich realizacja, wiadomo przecież, że leki są drogie.

Jako Fundacja staramy się robić, co możemy, by jak najlepiej zorganizować pomoc osobom w kryzysie bezdomności, jednak jak w przypadku każdego działania opartego na ofiarności i szczodrości ludzi, potrzeba do tego bardzo dużo dobrej woli i wsparcia.

Spotykając się z potrzebującymi tam, gdzie oni przebywają, mamy szeroką wiedzę o ich potrzebach, potrafimy także podpowiedzieć, jak pomagać im skuteczniej. To jednak wymaga współdziałania z innymi organizacjami, które mogłyby nas wesprzeć. Ważnym także dla nas jest dotarcie do potencjalnych darczyńców, bez pomocy których Fundacja nie może się obejść. Warto dodać w tym miejscu, że finansowe wsparcie od darczyńców niesie też korzyści dla samych wspierających; dzięki darowiznom jesteśmy w stanie dotrzeć do szerszej grupy osób zmagających się z bezdomnością a im większej grupie pomagamy, tym potrzeba więcej rąk do pracy, co za tym idzie powiększa się grupa wrażliwych przyszłych medyków. A każdy kiedyś będzie musiał pójść do lekarza, prawda?

Maria Maciaszek, Prezes Zarządu Fundacji Przystań Medyczna

Z Fundacją można skontaktować się za pośrednictwem adresu e-mail: fundacja@przystanmedyczna.org

Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.

Warto przeczytać