– Bez pomocy Tassybaja Abdikarimowa Walenty Jabłoński nie przeżyłby – opowiada dr Jerzy Rohoziński z Instytutu Pileckiego. – Klimat, warunki sanitarne i przede wszystkim woda z miejscowych kanałów pełna bakterii, ale pita, bo nie było innej, okazywały się zabójcze dla Polaków. I w 1942 r., kiedy stacjonowała tu armia Andersa, i dziesięć lat później dla Polaków deportowanych z Białoruskiej SRR. Ciężka choroba, gorączka i odwodnienie organizmu sprawiły, że Walenty Jabłoński leżał umierający przed sowchozowym chlewikiem, gdzie mieszkał z rodziną. Wtedy zaczął właśnie do niego przychodzić Tassybaj. Przynosił mu herbatę, ajran, kumys, chleb. I to uratowało Polakowi życie. Instytut Pileckiego przygotowuje film dokumentalny o tym niezwykłym człowieku, materiał jest już prawie ukończony, niestety pandemia uniemożliwiła ekipie zaplanowany na ten rok wyjazd do Kazachstanu na zdjęcia niezbędne do ukończenia produkcji.
Po II wojnie światowej z terenów znajdujących się za wschodnią granicą Polski władze ZSRS wywiozły na wschód ok. 35 000 Polaków, którzy pozostali w swoich domach pomimo zmiany granic. W kwietniu 1952 roku została przeprowadzona ostatnia większa deportacja, podczas której Polaków z Białoruskiej SRS przewieziono na tereny południowego Kazachstanu. Objęła ona rodzinę Jabłońskich, która trafiła do sowchozu Pachta-Arał we wsi Ilicz. Fatalne warunki higieniczne, chroniczne niedożywienie i ciężka praca w upale przyczyniały się do niezwykle wysokiej śmiertelności wśród zesłańców.
W tych trudnych chwilach z pomocą rodzinie Jabłońskich przyszedł 14-letni Kazach — Tassybaj Abdikarimow, który dzielił się z sąsiadami jedzeniem oraz opiekował się osłabionym chorobą Walentym Jabłońskim. Ta skromna pomoc pozwoliła Jabłońskim zaaklimatyzować się w Kazachstanie, dzięki czemu doczekali amnestii i w 1956 roku część rodziny wróciła do Polski. Niezwykła przyjaźń, jaka zrodziła się pomiędzy młodym Polakiem i Kazachem, trwała aż do śmierci Tassybaja Abdikarimowa, który opiekował się grobami ojca i rodzeństwa Walentego Jabłońskiego oraz innych Polaków, którym nie było dane wrócić do ojczyzny.
19 czerwca 2019 roku Tassibaj Abdikarimow został odznaczony przez Prezydenta RP Andrzeja Dudę medalem Virtus et Fraternitas, przyznawanym na wniosek Instytutu Pileckiego. We wzruszającej uroczystości, która odbyła się w warszawskim Teatrze Polskim, wziął udział także uratowany przez Tassibaja Abdikarimowa Walenty Jabłoński. Przyznawane przez Prezydenta RP na wniosek Instytutu Pileckiego odznaczenie jest wyrazem wdzięczności Państwa Polskiego wobec osób, które w czasach wojny i totalitaryzmów niosły pomoc, często ratującą życie, polskim obywatelom. W 2019 roku odznaczonych zostało 14 osób z wielu krajów. Kwestie odznaczenia reguluje ustawa z dnia 9 listopada 2017 r. o Instytucie Solidarności i Męstwa imienia Witolda Pileckiego. W 2020 roku z powodu pandemii wręczenie kolejnych zaplanowanych medali było niemożliwe, zostaną one przyznane w roku 2021.
W 2019 roku lista odznaczonych objęła czternaście osób reprezentujących rożne kraje i środowiska. W pierwszej kolejności to cudzoziemcy ratujący lub upamiętniający Polaków. Anatolij i Zinaida Giergiel to Ukraińcy, którzy ostrzegli polskich sąsiadów przed atakiem UPA, Ołeksandra Wasiejko, także z Ukrainy, upamiętniała i wskazywała badaczom groby Polaków zamordowanych podczas Zbrodni Wołyńskiej. Tassybaj Abdikarimov z Kazachstanu ratował przed śmiercią głodową Polaków zesłanych w głąb ówczesnego Związku Sowieckiego. Lóránd Utassy, oficer i dyplomata, chronił na Węgrzech internowanych polskich żołnierzy przed władzami III Rzeszy. Medal Virtus et Fraternitas przyznawany jest także tym, którzy podczas okupacji ratowali w kraju swych współobywateli pochodzenia żydowskiego. Władysława i Antoni Nagórkowie ocalili od Zagłady pięć osób. Władysław Konopczyński dał schronienie rodzinie zamordowanego, polskiego historyka żydowskiego pochodzenia. Odrębną całość tworzy tzw. Grupa Ładosia: Chaim Eiss, Juliusz Kühl, Aleksander Ładoś, Konstanty Rokicki, Stefan Ryniewicz i Abraham Silberschein, którzy działając przy polskiej ambasadzie w szwajcarskim Bernie fałszowali paszporty neutralnych państw latynoamerykańskich, a następnie przerzucali je do gett okupowanej Polski. Wystawiając paszporty dla ok. 10,000 osób, usiłowali oni ratować życie skazanych na Zagładę Żydów.