szkolenie przewodników fundacja dzialynskich

Fundacja im. Działyńskich – Połączyła nas pasja do historii naszej ziemi

Podziel się
Twitter
Email
Drukuj
Zaczęliśmy od działań związanych z krzyżacką historią naszego miasta, potem zaczęliśmy odkrywać działania ich następców, Działyńskich, którzy jako starostowie mieli znaczący wpływ na nasze dziedzictwo. O powstaniu Fundacji im. Działyńskich w Nowym Mieście Lubawskim pisze jej założyciel i prezes Andrzej Andrzejewski.

Nazwisko Działyński kojarzone jest zazwyczaj z Poznaniem czy Kurnikiem. Niektórzy nawet pewnie nie pomyślą, że na Mazurach, właściwie na ziemi lubawskiej, może być ich gniazdo rodowe. Niedaleko Nowego Miasta Lubawskiego i naszej siedziby znajduje się miejscowość Działyń, związana z ich przodkami a związki Działyńskich z tym terenem związane są z czasami po odzyskaniu niepodległości od Krzyżaków w 1466 roku, kiedy to potomkowie tej rodziny pełnili funkcje starostów. Byli oni mocno związani z krzewieniem wiary chrześcijańskiej, w 1643 roku Paweł Jan Działyński wprowadził do Nowego Miasta franciszkanów i ufundował im klasztor. Wcześniej jego przodkowie byli fundatorami wielu inwestycji związanych z bazyliką św. Tomasza. Na przestrzeni wieków zapracowali zdobyli szacunek jako fundatorzy i donatorzy kościoła.

Kiedy zostałem dyrektorem Domu Kultury w Nowym Mieście Lubawskim, postanowiłem stworzyć bractwo rycerskie. Zaczęliśmy od działań związanych z krzyżacką historią tego miejsca, potem naturalnie zaczęliśmy odkrywać działania następców, czyli Działyńskich, którzy jako starostowie mieli znaczący wpływ na nasze historyczne dziedzictwo. Postanowiliśmy odnaleźć chorągiew nagrobną Pawła Jana Działyńskiego i zaopiekować się nią. Chorągwi nagrobnych nie zachowało się zbyt wiele. Ta „nasza” jest dość dużych rozmiarów, bo ma ponad 5×3 metry i pochodzi z połowy XV wieku. Od 1999 roku była niby w konserwacji, ale tak naprawdę nie za bardzo wiedziano, gdzie jest i kto się nią opiekuje.

Nawiązaliśmy kontakt z biskupem, informując go, że zamierzamy założyć Fundację, która ma uhonorować Działyńskich i chcemy zająć się zbieraniem po nich pamiątek, ale przede wszystkim odnalezieniem chorągwi i odrestaurowaniem jej. Plany mieliśmy szersze – chcieliśmy zająć się odrestaurowaniem terenu po klasztorze, który jest teraz zachwaszczonym polem. Biskup niewiele nam pomógł, ale umocnił nas w naszych planach. I tak to się wszystko zaczęło.

W tym czasie stworzyliśmy też grupę rekonstrukcyjną i kiedy w 2017 roku powołaliśmy Fundację im. Działyńskich zaczęliśmy wciągać do tego ludzi, zarażać ich żywą historią. Rok później udało nam się pozyskać środki z ministerstwa kultury na renowację drewnianych kościołów i drewnianych zabytków w kościołach murowanych. Byliśmy koordynatorem tego projektu, w którym udało się nam połączyć działania w ośmiu kościołach z naszego regionu, m.in. w Nowym Mieście.

Kolejny projekt, jaki prowadziliśmy dotyczył sanktuariów maryjnych. Było to już nieco związane z Działyńskimi, bo zajęliśmy się badaniami archeologicznymi. Tak powstały dwa muzea – jedno w Nowym Mieście, drugie w Lubawie. Zmobilizowaliśmy miasto do poszukania funduszy na renowację murów, które przylegają do muzeum. To jest okrągła baszta łupinowa będąca fragmentem murów obronnych. By wszystko mogło działać, zaangażowaliśmy do współpracy starostwo powiatowe. Chodzi tu o względy formalne, ponieważ to zabytek będący wartością narodową, nie związaną z kultem.

Jesteśmy już po pierwszych przetargach, będziemy odnawiać freski w kościele, ale – co nasz najbardziej interesuje – przygotowywać miejsce do ekspozycji chorągwi. Będzie ona głównym eksponatem w naszym muzeum.

Pokażemy tam nie tylko chorągiew nagrobną, ale i zwyczaje szlacheckie związane z pogrzebami. Nie wszyscy wiedzą, że były to bardzo teatralne widowiska, które kultywowano przez około 200 lat a które zanikły w XIX wieku. Będziemy opowiadać o nich na przykładzie rodu Działyńskich, nawiązując oczywiście do historii polskiego szlachectwa. To takie połączenie sacrum z profanum.

Jednocześnie jako Fundacja nie zaniedbujemy działań rekonstruktorskich, które uważamy za wspaniałą naukę historii. Przez pewien czas sami tworzyliśmy inscenizację bitwy, która mogła się wydarzyć, ale się nie wydarzyła. Chodzi o Kurzętnik, gdzie na początku lipca 1410 roku mistrz krzyżacki Urlich von Jungingen planował przerwać przemarsz wojsk polskich zmierzających do Malborka. Manewr się jednak nie udał, bo Polacy poszli w górę rzeki Drwęcy w poszukiwaniu lepszego miejsca do przeprawy. I tak decydująca bitwa z Krzyżakami rozegrała się pod Grunwaldem a nie pod Kurzętnikiem. Nasza inscenizacja wyszła świetnie – była muzyka na żywo, światła, dźwięki oblężenia, wybuchy. Niestety sponsor nam się wycofał, szkoda, bo tryptyk: Kurzętnik – Grunwald – Malbork robiłyby wielkie wrażenie. Organizujemy także wiele mniejszych imprez, wyjazdy, mamy też grupę taneczną, zespół muzyki dawnej, XVII-wiecznej. To cały czas motywuje nas do tego, by się dokształcać i czegoś dowiadywać.

Muzeum im. Działyńskich zostało otwarte 18 maja br. W uroczystości udział wzięli: ss. Biskup Ordynariusz Diecezji Toruńskiej Wiesław Śmigiel, ks. Proboszcz Nowomiejskiej Parafii Zbigniew Markowski, Burmistrz Miasta Jacek Wolski wraz z Przewodniczącą Rady Miejskiej Magdaleną Kortes oraz Andrzej Ochlak były Starosta Nowomiejski. Otwarciu towarzyszył „piknik rycerski”, który przygotowało Bractwo Rycerskie XXVI Chorągwi Zamku Bratjan i Nowego Miasta. W kolejnych dniach przyjmowaliśmy pierwsze grupy zorganizowane a w weekend 8-9 czerwca indywidualnych zwiedzających.

Podczas oprowadzania opowiadam o historii nowomiejskiego kościoła i klasztoru w Łąkach Bratiańskich, pokazujemy makiety nowomiejskiej bazyliki i klasztoru w Łączkach po których nie ma już śladu, opowiadamy o rodzie Działyńskich. Zapraszamy do Nowego Miasta w czasie wakacji. Nasze Muzeum mieści się w tzw. „Domu Aneczki” na terenie ogrodu parafialnego przy ul. Kościelnej 10.

Andrzej Andrzejewski

Kontakt z Fundacją na stronie www.fundacja-dzialynskich.pl

Adres mailowy: fundacja.dzialynskich@gmail.com

Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.

Warto przeczytać