48847390147_147f19d073_k

Dziennikarze, politycy i sędziowie – Sąd Najwyższy Facebooka

Podziel się
Twitter
Email
Drukuj
Facebook ogłosił członków nowej rady nadzorczej, międzynarodowego komitetu sędziów, dziennikarzy i naukowców, którzy pomogą kierować polityką firmy w zakresie wolności wypowiedzi – donosi The Guardian.

Wśród 20 członków zarządu, którzy zgodzili się pomóc w ustaleniu polityki dla sieci społecznościowej, jest Helle Thorning-Schmidt, była premier Danii; laureat pokojowej nagrody Nobla Tawakkol Karman; oraz Alan Rusbridger, były redaktor naczelny The Guardian. Pierwszych czterech członków zarządu, którzy mają tytuł współprzewodniczącego, zostali bezpośrednio wybrani przez Facebook. Zarząd tworzą: Thorning-Schmidt oraz dwaj profesorowie prawa, Jamal Greene i Michael McConnell, a także Catalina Botero Marino, była specjalna sprawozdawczyni ds. wolności wypowiedzi w Organizacji Państw Amerykańskich.

„Nasz skład obejmuje trzech byłych sędziów, sześciu byłych lub obecnych dziennikarzy oraz innych liderów wywodzących się ze społeczeństwa obywatelskiego, środowisk akademickich i służby publicznej” – powiedział Thomas Hughes, dyrektor rady nadzorczej.

„W dobie kryzysu zdrowotnego widzimy, że media społecznościowe pomagają nam pozostawać w kontakcie. Ale mają także pewną wadę: mogą szerzyć mowę nienawiści”- powiedziała Helle Thorning-Schmidt, cytowana przez The Guardian. „Do tej pory niektóre z najtrudniejszych decyzji dotyczących moderacji podejmował Facebook, a ostatecznie sam Mark Zuckerberg. Ale teraz po raz pierwszy będziemy mieć niezależny organ, który podejmie ostateczne i wiążące decyzje dotyczące tego, jakie treści pozostaną, a jakie zostaną usunięte”.

Nowy organ będzie rozstrzygać sprawy dotyczące moderacji treści, zarówno na podstawie odwołań użytkowników, jak i samodzielnych poleceń z samego Facebooka.

WARTO PRZECZYTAĆ:

Eryk MISTEWICZ: Twitter blokuje, Facebook cenzuruje, Google kontroluje. Korporacje nowych mediów pokazują inną twarz

Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.

Warto przeczytać