dolina-Baryczy-4-scaled-1

Stowarzyszenie Ekologiczne „Etna” zajmuje się utrzymywaniem bioróżnorodności

Podziel się
Twitter
Email
Drukuj
Od walki z nawłocią po edukację o ptakach mieszkających w blokach. Nasze stowarzyszenie pokazuje, jak wygląda ochrona przyrody w praktyce – pisze Roman Guziak.

Na pytanie, kiedy dokładnie powstało Stowarzyszenie Ekologiczne „Etna” nie ma prostej odpowiedzi, bo to były okolice przełomu wieków. Tak samo trudno powiedzieć, jaki pomysł mieli jego pierwotni założyciele, bo wszyscy, którzy dziś tworzą organizację, dołączyli dopiero dekadę później. Z tamtego pierwszego składu zostały wtedy tylko dwie osoby, z zamiarem likwidacji stowarzyszenia. I właściwie tylko z tego powodu ruszyliśmy na nowo, z nowo pozyskanymi członkami.

Pierwszy projekt, jaki wtedy (w 2009 roku) zrealizowaliśmy, nazywał się bardzo dosłownie: „Rewitalizacja Stowarzyszenia Ekologicznego ETNA”. Naszym celem było przede wszystkim przygotowanie nowych członków, bo osób z doświadczeniem w NGO-sach było wśród nas tylko dwoje. Ten projekt stał się początkiem nowego życia organizacji, od tego momentu zajmujemy się czynną ochroną przyrody.

Wtedy też powstały pierwsze Zielone Brygady, które dziś znane są jako Zielona Siłownia. To prowadzone przez wolontariuszy i członków stowarzyszenia prace terenowe prowadzone na 22 hektarach łąk dzierżawionych w Dolinie Baryczy, między Żmigrodem a Miliczem. Naszym zadaniem jest utrzymywanie bioróżnorodności roślinnej. W praktyce oznacza to, że nie możemy dopuścić, by łąki zarosły drzewami czy krzewami, a szczególnie, by wkroczyły na nie obce gatunki. Walka z gatunkami inwazyjnymi stała się jednym z naszych wiodących kierunków aktywności.

Najbardziej ekspansywnym przeciwnikiem jest nawłoć – roślina, która potrafi w krótkim czasie zdominować cały teren. Mamy też sporo czeremchy amerykańskiej, równie ekspansywnej. Usuwamy je systematycznie, ale ograniczamy się do terenów, nad którymi naprawdę możemy pracować. Nasza koleżanka botaniczka nieraz powtarza: „Wiem, że trzeba, ale szkoda mi tych gałązek, tych krzewów”. A jednak, jeśli chcemy utrzymać bioróżnorodność, trzeba działać. Gdybyśmy tego nie robili, wiele rodzimych gatunków zniknęłoby całkowicie.

Dzięki wysiłkowi Zielonej Siłowni udało nam się już zachować i przywrócić tym terenom kilka cennych gatunków, między innymi gąsiorka, bekasa, derkacza. Gąsiorek wrócił w miejsca przygotowywane specjalnie pod jego wymagania, co pokazuje, że wykorzystując wiedzę naukową i determinację wolontariuszy można osiągnąć zakładane efekty. Ptak ten w Polsce wciąż jeszcze występuje dość często, ale np. w Wielkiej Brytanii zniknął niemal całkowicie. To są momenty, w których widzimy sens tej pracy.

Uczestnicy naszych wyjazdów pomagają w prostych, ale kluczowych czynnościach – noszeniu gałęzi, grabieniu trawy i nawłoci, porządkowaniu stanowisk. Utworzone sterty gałęzi i roślin zielnych są świetnym miejscem dla jaszczurek, w których mogą się wygrzewać albo schować. Zachęcamy też innych do tworzenia na swoich terenach stert gałęzi czy kamieni jako miejsc dla płazów i gadów bądź zimowisk dla jeży.

Prowadzimy też obserwacje przyrodnicze, czyli wyjścia na obserwowanie ptaków czy nietoperzy. Do tego dochodzą działania edukacyjne: mini-publikacje, książeczki pisane wierszem przez naszą koleżankę, materiał o ptakach miejskich, krótkie artykuły na stronie. Chcielibyśmy tego robić więcej, ale zespół jest niewielki. 

Około 10 lat temu rozpoczęliśmy projekt „Skrzydlaci sublokatorzy”. Trwał kilka lat i zakończył się m.in. instalacjami dla ptaków i nietoperzy, które udało się wynegocjować ze spółdzielniami. Robiliśmy też interwencje w ochronie nietoperzy, m.in. w Oławie, gdzie mamy siedzibę (choć większość z nas jest z Wrocławia).

Dziś ten temat wraca ze zdwojoną siłą, bo w Polsce ruszają ogromne środki na termomodernizację. Według prognoz w ciągu 25 lat co drugi budynek ma być ocieplony. To znaczy, że dotyczy to każdego z nas. A jednocześnie w budynkach mieszka cały katalog gatunków chronionych, głównie ptaków i nietoperzy.

Prawo jest w tym zakresie jednoznaczne: jeśli podczas prac zostaną one odcięte od wyjścia i zginą, jest to traktowane jako znęcanie się nad zwierzętami. Za zadawanie im niepotrzebnego cierpienia grozi do 5 lat więzienia. Do tego dochodzą przepisy dotacyjne – wiele programów wymaga oceny budynku pod kątem lokatorów skrzydlatych, a koszty zabezpieczeń można legalnie wliczyć do kosztorysu.

Naszym celem jest więc uświadamianie wszystkich: inwestorów, zarządców, administracji, wspólnot. Z doświadczenia wiem, że kiedy próbujemy się gdzieś przebić z tą wiedzą, często słyszymy: „to nie nasza działka” albo „my tylko wydajemy pozwolenia”. Tymczasem wydanie pozwolenia na budowę wiąże się z obowiązkiem sprawdzenia zgodności z prawem również w kontekście ochrony środowiska, co obejmuje również przyrodę.

Najczęściej pytania dotyczą ptaków i nietoperzy, bo mają one szczególny status. Ochrona przyrody w budynkach najczęściej dotyczy ptaków i nietoperzy, które spotykamy w naszych domach najczęściej – według szacunków aż 80% budynków ma ptasich lokatorów, a ok. 10% zamieszkują nietoperze. Ale w rzeczywistości problem dotyczy wszystkich gatunków chronionych: roślin, płazów, owadów. Płazy zimujące w piwnicach niekiedy nie mogą się z nich wydostać wiosną. , wyjść; jeże potrzebujące bezpiecznych kryjówek; nietoperze mieszkające pod dachówkami; wróble, jerzyki, jaskółki.

Dlatego tak ważna jest edukacja. W naszych szkoleniach uczestniczą wspólnoty mieszkaniowe i zarządcy otwarci na wiedzę. Chętnie dzielimy się tym, co wiemy,  szczególnie teraz, gdy tempo prac termomodernizacyjnych będzie rosło, a konsekwencje niewiedzy mogą być bardzo poważne zarówno dla przyrody, jak i dla ludzi.

Prezes Stowarzyszenia Ekologicznego „Etna” Roman Guziak

Informacje o stowarzyszeniu 

Stowarzyszenie Ekologiczne „Etna” 

www.etna.org.pl

kontakt@etna.org.pl 

Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.

Warto przeczytać