Teleskop Webba został wyniesiony w kosmos przez rakitę Ariane 5 w sobotę z kosmodromu Europejskiej Agencji Kosmicznej w Gujanie Francuskiej. Jego misja, która jest koordynowana przez NASA, ESA [Europejską Agencję Kosmiczną] i CSA [Kanadyjską Agencję Kosmiczną jest jedną z najbardziej skomplikowanych i ryzykownych misji w historii eksploracji kosmosu.
W odróżnieniu od Teleskopu Hubble’a, Teleskop Webba nie będzie poruszał się po orbicie ziemskiej a po orbicie Słońca. JWST po 29-dniowej podróży ma dotrzeć do punktu L2 (tzw. Drugi punkt Lagrange’a) – jednego z miejsc, gdzie równoważą się siły grawitacji Słońca i Ziemi.
JWST będzie miał za zadanie dostarczyć naukowcom informacji o niezbadanych dotychczas częściach kosmosu. Teleskop ma sprawdzić jak obecnie wyglądają oraz jak stworzone zostały gwiazdy i galaktyki powstałe tuż po Wielkim Wybuchu. Urządzenie ma także zbadać atmosfery odległych planet.
– Ten teleskop będzie działał w temperaturach -233 st. C. Dopiero wtedy światło na długościach fal podczerwonych nie będzie ingerować w działanie JWST i znajdzie się w dogodnym dla nas obszarze. Tylko w takich warunkach Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba będzie mógł robić szczegółowe zdjęcia odległego Wszechświata, gdzie narodziły się pierwsze galaktyki. Do przebycia jest jeszcze długa droga – powiedział doradca naukowy ESA, Mark McCaughrean
Głównym elementem teleskopu jest lustro złożone z pokrytych złotem sześciokątnych panelów z berylu liczące 6,5 metra. To ponad dwukrotnie większa średnica od Hubble’a, co – razem z możliwością obserwacji w podczerwieni – pozwoli na dostrzeżenie znacznie odleglejszych i ciemniejszych obiektów, sięgających początków wszechświata ok. 14 mld lat temu.
Kosmiczny Teleskop Webba był tworzony od 2007 r. i kosztował 40,8 mln zł.