environmental-protection-683437_1280

Stowarzyszenie Wilga – społeczna odpowiedź na urzędniczy „niedasizm”

Podziel się
Twitter
Email
Drukuj
Wydawało się, że ubiegłoroczna katastrofa ekologiczna na Odrze nauczy czegoś nasze władze. Tak się nie stało, a kolejnym przykładem zaniedbań jest niedawna katastrofa ekologiczna przepływającej przez Kraków rzeki Wilgi, która spowodowała zatrucie prawie dwóch tysięcy ryb. Działania ruchów społecznych i organizacji pozarządowych, takich jak Akcja Ratunkowa dla Krakowa, Siostry Rzeki, Strażnicy Rzek WWF czy Koalicja Ratujmy Rzeki, już doprowadziły do poważnej dyskusji na jej temat. Jednak czy uda się sprawić, by Wilga była kiedyś czysta i przyjazna? Krakowscy społecznicy walczą o to od lat.

Przepływająca przez Kraków Wilga nie ma szczęścia. Z powodu trwających od wielu lat szkodliwych działań w jej dolinie jest z pewnością w czołówce najbardziej zanieczyszczonych i zdegradowanych krakowskich rzek. Wilga sklasyfikowana jest jako rzeka o V klasie czystości wód – najgorszej. Doprowadzenie do jej uregulowania i wybetonowania, a także brak działań w zakresie uszczelnienia i kontroli kanalizacji czy zabezpieczenia Wilgi na wysokości Białych Mórz, gdzie przez lata składowane są odpady, sprawiły tylko tyle, że rzekę zamieniono w ściek – zamiera w niej życie biologiczne, a po każdej ulewie płyną w niej zanieczyszczenia i śmieci. Urządzony na jej brzegach park czy nowe koryto, które powstało w wyniku przesunięcia rzeki podczas budowy Trasy Łagiewnickiej, są przejawem kompletnego zignorowania postulatów organizacji ekologicznych i nawet nowo posadzone drzewa ratować przed uschnięciem muszą okoliczni mieszkańcy.

W pomoc Wildze zaangażowałam się kilka lat temu. Początkowo działałam sama, później połączyłam siły z innymi krakowskimi aktywistami. Pierwszym działaniem była walka o ocalenie dwóch niewielkich terenów pokrytych laskiem łęgowym w rejonie ulic Borsuczej i Brożka. To właśnie cenna roślinność łęgowa pozwoliła wiele lat temu Stowarzyszeniu Wilga i Towarzystwu na rzecz Ochrony Przyrody obronić to miejsce przed deweloperką. Planowano stworzyć tam park rzeczny Wilga, jednak okazało się, że jego celem nie będzie ochrona roślinności łęgowej, lecz raczej jej zniszczenie m.in. poprzez wycinkę drzew i betonowanie terenu pod infrastrukturę parkową. Taki był pomysł na to miejsce Zarządu Zieleni Miejskiej (ZZM), choć urzędnicy doskonale wiedzieli, że jest to jedno z najcenniejszych przyrodniczo miejsc w Krakowie i jako takie wymaga ochrony. 

Postanowiliśmy walczyć o ten teren. Poprosiliśmy naukowców różnych specjalizacji o pomoc. Dzięki temu uzyskaliśmy inwentaryzację przyrodniczą roślinności nad Wilgą, a także wiedzę o problemie zanieczyszczenia rzeki światłem czy o różnych możliwościach ochrony bioróżnorodności. Napisaliśmy serię artykułów na ten temat, zainteresowaliśmy Wilgą dziennikarzy, chodziliśmy na rozmaite spotkania z urzędnikami i mieszkańcami. Niestety, argumenty naukowe nie wpłynęły na zmianę miejskich planów wobec tego miejsca. Nasze działania były utrudnione, gdyż walka o teren zbiegła się z wybuchem pandemii, przez co większość tych działań musieliśmy przenieść do internetu. Drogą elektroniczną zebraliśmy podpisy mieszkańców pod petycją do prezydenta Krakowa, radnych dzielnicy i Zarządu Zieleni Miejskiej. Wtedy powstała, licząca już tysiąc osób, internetowa społeczność skupiona na facebookowym wydarzeniu „Mamy oko na Wilgę”. 

Walka o park przy Wildze, choć nie zakończyła się sukcesem, bo park powstał praktycznie w niezmienionej formie, sprawiła, że mieszkańcy zaczęli inaczej patrzeć na dzikie tereny. Napływały do nas informacje, że mieszkańcy innych dzielnic Krakowa zaczęli, powołując się na złe decyzje urzędników przy Wildze, domagać się od nich innych, lepszych rozwiązań. Zarówno nasze działania, jak i przytaczane przez nas argumenty miały, ku naszemu zaskoczeniu, wymiar edukacyjny. Temat krakowskich rzek, cennej nadrzecznej roślinności i konieczności ochrony dzikich terenów zaczął żyć, ludzie zaczęli o tym dyskutować. Świadomość przyrodnicza mieszkańców zdecydowanie wzrosła i cieszy fakt, że wielu z nich zaczęło zależeć na tym, by obok ich domów nie płynął wybetonowany ściek. Cieszę się, że Akcja Ratunkowa dla Krakowa czy Siostry Rzeki miały w tym swój udział.

Nagłośnienie sprawy parku nad Wilgą było impulsem do dalszych działań związanych z poprawą stanu rzeki. Podczas przeprowadzonych konsultacji społecznych dotyczących zagospodarowania Białych Mórz mieszkańcy zaczęli domagać się również działań zabezpieczających Wilgę przed zagrożeniem ze strony trujących ją odpadów. To wtedy Zarząd Zieleni Miejskiej zdecydował się na przeprowadzenie badań jakości wody. Niedługo po tym ogłoszono, że w końcu ruszą prace przy modernizacji oczyszczalni ścieków w Lusinie, co na pewno wpłynie na poprawę jakości wody w Wildze. Kolejną dobrą wiadomością było uchwalenie przez Radę Miejską w Wieliczce użytku ekologicznego Dolina Wilgi, co z kolei pozwoli na ochronę nadrzecznej roślinności chociaż na jednym z odcinków.

Nie da się ukryć, że naciski strony społecznej – zarówno mieszkańców, jak i aktywistów i organizacji pozarządowych – ale także niedawna katastrofa na Wildze miały duży wpływ na ogólnomiejską dyskusję o rzekach. Obecnie czekamy na opracowanie i wprowadzenie w życie systemu monitoringu rzek i podjęcie innych niezbędnych działań (jak uszczelnienie i kontrole przyłączy kanalizacyjnych), bez których walka o czyste rzeki nie będzie miała końca.

Monika Konieczna

Materiał chroniony prawem autorskim – wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy.

Warto przeczytać