Gabinet premiera Benjamina Netanjahu przedstawił na początku stycznia bieżącego roku plan reformy, który według protestujących oceniany jest jako wzmocnienie władzy ustawodawczej i wykonawczej, kosztem władzy sądowniczej. Nowe prawo miałoby m.in. zwiększać kontrolę rządu nad procesem wyboru sędziów, a także dawać możliwość uchylania orzeczeń Sądu Najwyższego większością 61 głosów w 120-osobowym parlamencie Izraela – Knesecie.
Prezydent Izraela zaproponował kompromis, który miałby pomóc w rozwiązaniu sporu, a także przyspieszyć zakończenie masowych protestów na ulicach kraju. Zgodnie z propozycją to nie rządzący mieliby wybierać sędziów, a specjalny komitet, w którym zasiadałoby trzech ministrów, przewodniczący Sądu Najwyższego, dwóch sędziów i dwóch cywili, na których udział musieliby zgodzić się pozostali członkowie wraz z ministrem sprawiedliwości. Dodatkowo prezydent chciałby wprowadzić specjalne ustawy, które raz uchwalone kwalifikowaną większością głosów, nie podlegałby już kontroli Sądu Najwyższego. Jednak propozycje prezydenta zostały natychmiastowo odrzucone przez premiera Benjamina Netanjahu. „Niestety, propozycje prezentowane przez prezydenta nie zostały uzgodnione z koalicją rządową i jedynie podtrzymują obecną sytuację, nie przynosząc koniecznej równowagi między poszczególnymi gałęziami władzy” – ocenił premier Izraela.