„Causeur” to tygodnik francuskich wpływowych środowisk intelektualnych, politycznych i biznesowych założony przez Élisabet LÉVY, Gila MIHAELY i François MICLO. W tytule stale publikują m.in. Alain FINKIELKRAUT, Charles BEIGBEDER, Chantal DELSOL, Pascal BRUCKNER, Xavier NIEL, Luc ROSENZWEIG, Marcel GAUCHET, Régis de CASTELNEAU. Eryk MISTEWICZ tłumaczy francuskim czytelnikom “Causeur” „polską duszę”, także w najnowszym kontekście polskiego i węgierskiego weta wobec pozatraktatowych prób narzucenia ograniczeń w przyznawaniu funduszy.
Praworządność to określenie bardzo płynne, nikt nie umie precyzyjnie określić, co ono dokładnie oznacza. Dziś czyta się je w kontekście politycznym, zapominając o jego prawdziwym znaczeniu. Ten termin zaczął być powszechnie używany w języku prawnym w XIX wieku, wyraźnie zyskał na znaczeniu na początku XX stulecia.
Europę Środkową należy zrozumieć, zanim się spróbuje ją osądzać. Te kraje wiedzą, jak zachowuje się władza, która petryfikuje relacje społeczne i sprowadza obywateli do poziomu poddanych. Rozumieją znaczenie utraty suwerenności ludu i narodu. I to nie tylko hasła i idee.
Retoryka państw ochrzczonych przez brukselskich dziennikarzy mianem “skąpców”, szukając poparcia własnej polityki wewnętrznej u swoich populistycznie nastawionych elektoratów, wzmacnia niepotrzebne podziały między państwami członkowskimi oraz stawia dotychczasowych sojuszników w sytuacji konfliktowej.
Obserwując to, co dzieje się na ulicach Paryża, jakie są jego przedmieścia, drżą na myśl, że Warszawa mogłaby stać się dziś Paryżem Północy. A dla ludzi głęboko wierzących Polska jest już nie tyle przedmurzem, co ostatnim Okopem Świętej Trójcy, ostatnim depozytariuszem cywilizacji łacińskiej.
Idee konserwatyzmu, zwłaszcza te dotyczące pomocniczości, przyczyniłyby się do poprawy funkcjonowania UE. Jednak na razie ani Polska, ani Węgry nie sformułowały wizji tego, jak powinna być zorganizowana „konserwatywna” Europa.
Jeżeli Brazylijczycy nam strzelą trzy bramki, to jest przykre, ale nie jest niesportowe. Jeżeli jednak będą łamać kości naszym zawodnikom i przepłacą sędziego, to co innego. Chiny na rozmaite sposoby oddziałują na świat Zachodu, robią to w skoordynowany sposób, ich wpływ rośnie. Czy powinniśmy stawić im czoła, czy do tego jeszcze się na nich obrażać?
Francja jest podzielona na dwie części – mam świadomość tego, że takie postawienie sprawy zbulwersuje niektórych frankofili – na krainę rugby i na królestwo futbolu. Ale to nie jedyna linia graniczna dzieląca piękną Francję. Jest nią także język. Mimo wysiłków władz francuskich można już coraz rzadziej usłyszeć ludzi mówiących językiem trubadurów. W tej chwili posługuje się nim nieco ponad 800 tysięcy osób.
Spory o wizję przyszłości po zarazie toczą globaliści z lokalistami. Lokaliści wieszczą rychły upadek struktur ponadnarodowych, które zostały – ich zdaniem – albo skompromitowane przez koronawirusa, albo też po prostu w nowej rzeczywistości okazują się nieprzydatne.
Nie należy tworzyć sprzeczności między pandemią i gospodarką. To droga donikąd. Można walczyć z pierwszą, nie szkodząc drugiej. Dlatego potrzebny jest jasny komunikat: wszyscy maski na twarz i marsz do pracy.
Już jest nr 24 miesięcznika „Wszystko Co Najważniejsze” – w EMPIKach, księgarniach i w internetowym Sklepie Idei
W listopadzie przypada 130. rocznica urodzin i 50. rocznica śmierci Generała de Gaulle. Piszemy także o wyborach w USA i o tym, jak mogą wpłynąć na relacje Ameryki z Europą, w tym Polską. Analizujemy, jaki świat wyłoni się z chaosu pandemii i niepokojów społecznych. Opowiadamy Polskę światu – i proponujemy teksty, z którymi wychodzimy do prasy światowej. Ale to nie wszystko.
De Gaulle’a nie było na konferencjach w Teheranie i Jałcie, a także w Poczdamie. W polskiej optyce to nie on sprzedawał nas Stalinowi, a sam w swoim pisarstwie stale jałtański podział Europy krytykował.
Był człowiekiem XIX wieku. Nigdy nie posunąłby się do nieczystych kombinacji finansowych, które tak często wychodzą na jaw ze strony dzisiejszej klasy politycznej. Francuzi to doceniają. |