>Irak jest piękny, Irak jest wspaniały, Irak ma niezwykle długą kulturę i piękne zabytki. To wszystko oczywiście prawda. Tak jednak brzmi wiele z oficjalnych treści, które dominują w przekazach medialnych, zwłaszcza lokalnych. Dziś jednak, w niedzielę papież przełamie tę narrację – Ojciec Święty udaje się bowiem na północ kraju, gdzie najsilniejsze piętno odcisnęła walka z Państwem Islamskim i gdzie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat populacja chrześcijan zmniejszyła się blisko 10-cio krotnie, wymordowano jezydów a miasta wciąż noszą ślady walki i kul.
– Mamy nadzieję, że Ojciec Święty przyniesie nam pokój, ale też zwróci uwagę rządzącym Irakiem że my chrześcianie, jesteśmy ważni. Traktują nas jak mało znaczącą mniejszość a przecież bez nas nie byłoby tego kraju – mówi mi Fadi, z którym rozmawiam o politycznym wymiarze wizyty papieża w Iraku. Zdaje się bowiem, że właśnie wizyta na północy kraju, pod względem politycznym i społecznym, będzie najważniejszym dniem tej pielgrzymki.
Choć trudno tu wartościować, bo cała ta podróż papieża jest wydarzeniem niespotykanym i historycznym. Po spotkaniach z ajatollahem al Sistanim, modlitwą na ruinach abrahamowego Ur, Ojciec Święty leci bowiem do Erbilu, stolicy irackiego Kurdystanu, oraz do Karakosz i Mosulu. Tego Mosulu, który był stolicą Państwa Islamskiego, gdzie na targach „bydła i kobiet” handlowano ludźmi, tego samego w końcu Mosulu, który podczas walk z Państwem Islamskim przypominał morze ruin i tak często był przyrównywany do powojennej Warszawy. Na tle tych właśnie ruin modlić się będzie Ojciec Święty, przypominając światu że poza piękna kulturą i długą historią początek XXI wieku w tej części Bliskiego Wschodu jest wielką nauczką dla świata, lekcją która mówi że są sprawy których nie wolno zamiatać pod dywan a godność każdego człowieka jest niezbywalna. A jeśli tylko jest jakoś kwestionowana, to kończy się tak, jak w Mosulu: zniewoleniem i targami, na których można kupić ludzkie życie.
W niedziele będzie też papież w Karakosz, mieście w którym żyje najwieksza społeczność chrześcijan w regionie; na Równinie Niniwy, skąd Państwo Islamskie wypędziło chrześcijan i wszystkich, którzy nie byli muzułmanami i poplecznikami tego tworu. – To dla nas cud, że odwiedzi nas papież – mówią mieszkańcy Karakosz. Cud, bo prawie stracili nadzieję po cierpieniach, które przeżyli.
Dziś odwiedzi ich papież, pielgrzym pokoju. I właśnie nadzieja jest tu słowem kluczowym: tutejsi chrześcijanie – choć wielu pewnie było blisko – nadziei nie stracili. A kiedy rozmawia się z tutejszymi chrześcijanami widać i słychać wciąż, że nie pozbyli się radości i nadziei na lepszą przyszłość. I na to też pewnie papież zwróci uwagę, bo o tej nadziei i radości związanej z przyszłością mówi wielu, choć z bolesną pamięcią o prześladowaniach Państwa Islamskiego. Historii, zwłaszcza tutaj, zapomnieć się nie da ale dzięki wierze, można patrzeć z radością i nadzieją w przyszłość. Tutejsi chrześcijanie są tego najlepszym przykładem.
Michał Kłosowski
Fot. Autor