Protesty na Białorusi rozpoczęły się po wyborach prezydenckich 9 sierpnia, które według oficjalnych wyników dały autorytarnemu przywódcy szóstą kadencję; przeciwnicy twierdzą, że wyniki zostały zmanipulowane.
– Jesteśmy zmuszeni do wycofania wojsk z ulic, postawienia armii w stan gotowości i zamknięcia granicy państwowej na zachodzie, głównie z Litwą i Polską – powiedział Łukaszenka w czwartek, 17 września br. Łukaszenka dodał również, że granica Białorusi z Ukrainą zostanie wzmocniona.
– Nie chcę, aby mój kraj był w stanie wojny. Ponadto nie chcę, aby Białoruś i Polska, Litwa zamieniły się w teatr działań wojennych, w którym nasze problemy nie zostaną rozwiązane – powiedział. – Dlatego dziś przed tą salą najpiękniejszych, najbardziej zaawansowanych, patriotycznych ludzi chcę zaapelować do narodów Litwy, Polski i Ukrainy – powstrzymajcie swoich szalonych polityków, nie pozwólcie wybuchnąć wojnie!.
Od początku protestów na Białorusi zatrzymano blisko 7 000 osób, a setki zostało brutalnie pobitych przez policję. USA i UE skrytykowały wybory prezydenckie jako ani wolne, ani uczciwe i wezwały Łukaszenkę do podjęcia rozmów z opozycją – wezwanie, które odrzucił.
Waszyngton i Bruksela rozważają sankcje wobec białoruskich urzędników za fałszowanie głosów i gwałtowną reakcję na protesty. W czwartek Parlament Europejski w przeważającej większości przyjął rezolucję odrzucającą oficjalne wyniki wyborów i stwierdzającą, że nie uzna Łukaszenki za prawowitego prezydenta po wygaśnięciu jego obecnej kadencji 5 listopada. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi odpowiedziało w komunikacie: „Jesteśmy rozczarowani, że Parlament Europejski, pozycjonując się jako poważna, obiektywna i demokratyczna struktura, nie mógł znaleźć woli politycznej, przezwyciężyć jednostronność i nie zostać zakładnikiem konwencjonalnych frazesów”.
Rosja, główny sojusznik i sponsor Łukaszenki, utrzymuje zdecydowane poparcie dla białoruskiego przywódcy. Moskwa ogłosiła w tym tygodniu, że zaoferuje jego rządowi nową pożyczkę w wysokości 1,5 miliarda dolarów.
Premier Polski Mateusz Morawiecki powiedział w piątek podczas podróży na Litwę, że oba kraje – sąsiedzi Białorusi – będą nadal udzielać pomocy medycznej i materialnej Białorusinom, którzy zostali ranni i prześladowani podczas protestów. Przekonywał, że unijni i międzynarodowi pożyczkodawcy powinni zaoferować co najmniej 1 mld euro wsparcia gospodarczego dla Białorusi i jej przedsiębiorstw.
– Ważne jest, aby Europa miała świadomość, jak ważna jest wolna i suwerenna Białoruś dla bezpieczeństwa i dobrobytu całego naszego kontynentu – powiedział Morawiecki.