Demonstranci, kwestionujący wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych w Kirgistanie, wdarli się we wtorek rano czasu lokalnego w stolicy kraju, Biszkeku, do budynku gdzie siedziby mają parlament i administracja prezydenta – poinformowała Francuska Agencja Prasowa. Demonstranci splądrowali budynek, wynosząc z niego między innymi sprzęt biurowy, książki i wartościowe przedmioty, weszli także do aresztu śledczego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i uwolnili z niego byłego prezydenta Kirgistanu Ałmazbeka ATAMBAJEWA, który w czerwcu został skazany na 11 lat i dwa miesiące więzienia za korupcję. ATAMBAJEW – rządzący Kirgistanem w latach 2011-2017 – został zatrzymany na początku sierpnia 2019 roku podczas szturmu sił specjalnych na jego rezydencję. W wyniku starć między siłami bezpieczeństwa i zwolennikami byłego szefa państwa rannych zostało około 170 osób, a jeden żołnierz sił specjalnych zginął.
Protesty rozpoczęły się w poniedziałek rano. Ich uczestnicy domagają się przede wszystkim unieważnienia wyników niedzielnych wyborów. W opinii protestujących władze kraju dopuściły się wyborczego przekupstwa, w związku z czym opracowany został wniosek do państwowej komisji wyborczej, podpisany przez 12 opozycyjnych ugrupowań, o przeprowadzenie nowego głosowania. W niedzielnych wyborach do 120-osobowego parlamentu Kirgistanu prawie połowę głosów zdobyły dwa ugrupowania. Są to partia Birimdik (Jedność), blisko związana z prezydentem Suronbajem DŻINBEKOWEM, oraz jej potencjalny koalicjant Mekenim Kirgistan (Ojczyzna Kirgistan). Obie partie opowiadają się za dalszą bliską współpracą z Rosją w ramach Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej.
Protesty w Kirgistanie są kolejnym przejawem niezadowolenia społecznego na obszarze postsowieckim, w ostatnich miesiącach.