„Z ulic znikają sklepy i małe punkty usługowe. Lokalni przedsiębiorcy, których stać na wysokie czynsze przenoszą swoje punkty do galerii. Reszta biznesów upada. Centra stają się turystycznymi makietami albo przypominają scenerię z serialu o zombie” – pisze Śpiewak na portalu Polsat News.
„Branża oddaje do budżetu państwa w postaci CIT i podatków od nieruchomości ponad miliard złotych rocznie. Nie znamy jednak kosztów, jakie centra handlowa wyrządziły lokalnym gospodarkom w postaci bankructw, zamkniętych sklepów, opustoszałych rynków i placów, zniszczonego krajobrazu, czy wzrostu ruchu samochodowego”.
„Centra handlowe do niedawna były żyłami złota. Najprostszym sposobem na szybką akumulację kapitału. Powstawały w polskich miastach jak grzyby po deszczu. W ostatnich latach zaczęto je budować nawet w niewielkich miejscowościach. Z powodu lukratywności tego biznesu ich budowa często budziła kontrowersje. W 2008 roku sąd skazał za korupcję szefa zakupów nieruchomości w Echo Investment. Razem z nim ukarano architekta miejskiego Łomży” – pisze autor i podaje następne miasta, w których doszło do nieprawidłowości przy budowie centrów handlowych: Katowice, Gdańsk, Poznań…
Jan Śpiewak przypomina, że ulica jest układem krwionośnym miast. „Ulice, które tętnią życiem są bezpieczne i zapewniają prace. Badania pokazują, że większy ruch rowerowy i pieszy przekłada się na wzrost obrotów w sklepach na parterach. To nie koniec. Zadbana ulica jest przestrzenią demokracji. Tutaj obok bogacza może iść żebrak”.
„Zamknięcie części galerii handlowych to jedna z niewielu rzeczy, która może być pozytywnym skutkiem pandemii. Kres ich potęgi to szansa na to, że życie, lokalna przedsiębiorczość i demokracja wróci do polskich miast”.
„Uliczne życie zmusza nas do konfrontowania się z innością. To właśnie na placach, rynkach i ulicach tworzą się demokratyczne agory. W świecie centrów handlowych jesteśmy zuniformizowaną i poddaną marketingowej propagandzie masą. Podatną na manipulacje i łatwą do kontroli. Upadek części centrów handlowych będzie dobrą informacją dla naszych miast, lokalnych gospodarek i naszej demokracji. Nie żyją centra handlowe? Niech żyją miasta!” – konstatuje Jan Śpiewak.